Jak działa Indexing API od Google [TEST]

Indexing API udostępniony został już jakiś czas temu, a wciąż nie każdy z zainteresowanych o nim słyszał.

Na forach i grupach Facebooka związanych z SEO jak bumerang wraca temat kiepskiej indeksacji nowych podstron. A to, że strony indeksują się bardzo wolno, albo wcale. A to, że nawet jak je GoogleBot zeskanuje to i tak nie lądują w indeksie. Klawiatury mokre są od łez kiedy to copywriterzy i/lub SEOwcy obserwują, jak to ich z mozołem napisane artykuły witają się z indeksem dopiero po kilku tygodniach, miesiącach lub… wcale.

Oczywiście nietrudno jest znaleźć w sieci różnej maści serwisy, które wspomagać mają indeksowanie stron. Część z nich podobno działa, część nie bardzo – takie wnioski możemy wyciągnąć po przeczytaniu różnych opinii. Przetestowałem tylko kilka i jak na razie mogę stwierdzić, że tak na prawdę działał tylko jeden nich. Ale o tym pomarudzę Wam w innym wpisie. Dziś za to kilka słów o tym…

Czy Indexing API działa i przyspiesza indeksację stron?

Tak. Indexing API od Google działa. I to całkiem sprawnie.

Mimo, że na moich domenach nie mam większych problemów z indeksacją nowych treści to czasami trafi się jakaś czkawka. Najczęściej pojawia się ona na domenie zaplecza, choć staram się mieć tam unikalne oraz w miarę składne (wg mnie) teksty.

Niektórzy zapewne pamiętają czasy kiedy zapożyczone z WordPress’a PINGowanie podstron powodowało ich natychmiastową indeksację i pojawienie się w wynikach wyszukiwania. Indexing API działa na podobnej zasadzie. Do serwera API wysyłamy wiadomość z informacją, że utworzyliśmy nową podstronę lub zmodyfikowaliśmy już istniejącą, zapraszając jednocześnie GoogleBota w nasze skromne progi. API umożliwia również zgłoszenie podstrony do usunięcia z indeksu. To tyle i aż tyle.

OK. Jak więc działa to magiczne API od indeksowania stron?

Bardzo prosto. Serwer czeka sobie online aż wyślemy do niego informację o tym, że dodaliśmy nową podstronę, zmodyfikowaliśmy istniejącą lub chcemy jakąś usunąć. Jeżeli zapytanie zostało zbudowane poprawnie to serwer zwraca nam kod odpowiedzi 200. Jeśli popełniliśmy błąd to otrzymamy odpowiedź: 403 Forbidden. Może on oznaczać błąd składniowy w zapytaniu do serwera lub oznajmia nam fakt, że nie zostaliśmy autoryzowani jako właściciel zgłaszanej domeny. O autoryzacji poczytasz później.

Aby zaoszczędzić czas i nerwy, napisanie skryptu PHP do obsługi Indexing API zleciłem programiście – magikowi, z którym od lat współpracuję. Moje zdolności programistyczne są jako takie, więc racjonalne wydawało się skorzystanie z pomocy fachowca.

Skrypt działa jak należy. W prostym formularzu podajemy dokładnie URLe do podstron, które chcemy zgłosić do indeksacji. W menu z kolei zaznaczamy co chcemy uzyskać: zgłosić dodanie lub zmodyfikowanie strony czy jej usunięcie. Opcja 1 jest zaznaczona domyślnie.

Czy Indexing API ma wady?

Zauważyłem tylko jedną, choć może nie dla wszystkich będzie to wada. Otóż, aby skorzystać z dobrodziejstw Indexing API należy adres email, który generowany jest podczas tworzenia projektu w API, autoryzować w Google Search Console. Dla posiadacza kilku własnych blogów czy sklepów online nie będzie to problem. Gorzej w przypadku stron będących składowymi zaplecza SEO. Jakoś nie widzę tego, aby na jednym konice GSC trzymać całe zaplecze czy nawet jego część. Z kolei tworzenie odrębnych kont pod każdą stronę zaplecza to strata czasu. Chyba, żeby pokusić się o jakiś automat, który zrobi to za nas. Jest to przecież wykonalne, ale czy ma sens?

Related Posts

Wyszukiwarka Google

Czy Indexing API do Google działa?

Dzisiejszy wpis będzie krótki, bo i temat nie jest nazbyt skomplikowany. Po dodaniu na blogu wpisu na temat Indexing API dostałem od Was sporo emaili z zapytaniem czy ten sposób na przyspieszenie czy też wymuszenie indeksacji stron i podstron właściwie działa.

This Post Has One Comment

  1. Chętnie kupię od Ciebie skrypt który umożliwi mi korzystanie z tego api od google. Jeśli byłaby taka możliwość to daj znać. Chętnie też skorzystałbym z pomocy w instalacji lub konfiguracji skryptu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *